2013-04-03

Lektor bez Lektora..~

Wieczorem, oglądałam razem z Miśkiem film, który bardzo mnie poruszył. Oczywiście, oglądałam już wiele podobnych filmów, ale ten, 'Lektor' (z Kate Winslet, która z resztą dostała za swoją rolę Oscara), w znaczny sposób wpłynął na sny, które miałam tej nocy. A zaczęło się tak:
Znalazłam się w świecie, który stanowił mieszankę Atlasu Chmur i Avatara. Razem z całą rodziną starałam się przystosować do nowych, panujących w tym miejscu warunków. Była to niby Pandora, ale pokryta śniegiem i uzbrojona w straszliwe, białe stwory, które rozszarpywały swoje ofiary na kawałki (w sumie teraz dochodzę do wniosku, że kojarzyły mi się ze zmutowanymi niedźwiedziami polarnymi z Lostów). Dlatego też musiałam się schować na śniegu, pod białą płachtą, żeby potwory polowały i rozszarpywały kogoś innego. 
Za pierwszym polowaniem mi się udało, ale za drugim mama dała mi mojego braciszka, którego strasznie ciężko było utrzymać, w stu-procentowym milczeniu pod płachtą, podczas polowania potworów. No i (prawdopodobnie przez to, że wyczuły jego strach i wiercenie się) kapnęły się, że jestem z bratem pod płachtą i kiedy już myślałam, że zostanę rozszarpana na strzępy, to one zaniosły mnie do swojej królowej, która powiedziała, że wcale nie chce nas zabić (nie, jasne, a chwilę wcześniej widziałam jak jej potwory rozszarpują inne osoby pod płachtami), tylko chce lekarstwo bo jej lud wymiera, a ona ma migreny.. LOL.
Potem przeniosłam się do jakichś pomieszczeń, całych zielonych (bez kitu, jak bunkry w Lostach, tylko, że całe zarośnięte bluszczem i innymi dzikimi roślinami, które świeciły jak te na Pandorze), w których byli inni ludzie (którzy zdawali się być całkowicie bierni na mój los i w ogóle nie reagowali) i jakieś dzikie czarne, zmutowane pumy, które mnie atakowały. Tym razem byłam pewna, że zginę, ale okazało się, że jak próbowałam odepchnąć (w ostatnich machaniach rękami) pumę, to rzuciłam nią tak, jak plastikowym klockiem o ścianę, na drugą stronę pomieszczenia..
.. Stało się jasne, że zaczęłam mutować, przez wpływ jaki na mnie wywarła biała królowa i zamieniałam się w coś wielkiego i silnego, z tak naprawdę, nie do końca wyjaśnionych przyczyn. Dlatego byłam taka silna i wiedziałam, że i tym razem nie umrę..
.. W tym momencie obudził mnie Misiek i uświadomił mnie, że budziki mi znowu nie zadzwoniły i zaspaliśmy. To był tylko poczatek późniejszych porażek dnia, bo okazało się, że mój telefon w nocy wyzionął ducha i na dobre zakończył swój żywot Majkowego Telefonu. Beatka Miśka też się zbuntowała i pod eskortą holowniczą wylądowała w warsztacie. Co więcej jeden z moich wykładowców dał mi do zrozumienia, że bez makijażu nie powinnam pokazywać się ludziom, a na koniec (Ja i Misiek) kompletnie popsuliśmy sobie nawzajem humory, naszym zdegustowaniem  dzisiejszymi wydarzeniami.
W woli wyjaśnienia tytułu: 
Jak pewnie zdążyliście zauważyć, w moim śnie ani razu nie pojawiło się odniesienie do owego 'Lektora', o którym tyle jęczałam na początku moich bazgrołów. Budząc się, jednak, mimo braku jednoznacznie widocznych przesłanek, czułam, że cały ten mój porąbany sen, to wynik nieszczęśliwie zakończonej miłości, jaką widziałam (i przeżywałam!) oglądając ten film.

4 komentarze:

  1. Hm... Powiem tylko tyle, że nie lubię tego filmu i żałowałam, że go oglądałam, nie cierpię takich poronionych historii. Jejku, faktycznie wszystko się zbuntowało, rzeczywiście ma się wrażenie jakby miało to związek ze snem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Serio? Jejku a mi się właśnie bardzo podobał, ale wywoływał u mnie takie dziwne emocje i jakieś takie wewnętrzne nerwy.

    OdpowiedzUsuń
  3. no właśnie dlatego nie podobał mi się, dochodziłam do siebie przez tydzień. Wolę 'budujące' historie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wczoraj oglądałam Listę Schindlera.. też łapie ostro za serducho.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za poświęcony czas i pozostawienie komentarza :)