2016-07-13

The Philosopher as Spy – PETER RICKMAN


Trochę mi zeszło (jak zwykle), ale jest. Kolejne tłumaczenie, nieco lepsze (jak mi się wydaje) niż poprzednie. Jako że, nad tekstem Petera Rickmana pracowało mi się dosyć przyjemnie, mam nadzieję, że jeszcze kilka tympodobnych i zacznę je czytać po przetłumaczeniu całości, sprawdzać, wprowadzać korekty etc. Jedny słowem, dopieszczać ;]

Filozof jako SzpiegPeter Rickman

[ The Philosopher as Spy – Peter Rickman ]


'Filozof jako szpieg'

Raport składa agent Peter Rickman

Definiowanie filozofii jest trudne i kontrowersyjne nie tylko dlatego, że rości sobie przywilej determinowania swoich własnych zasad. Stąd też podejście pośrednie, polegające na porównywaniu jej do innych działań, poszukiwaniu podobieństw i analogii, może pomóc. Możemy rozważać filozofa w różnych rolach – jako żartownisia, jako aktora oraz – w tym artykule – jako szpiega.

Mogę być bezskutecznie podejrzewany o próbę wyjaśniania tego co wiem, przez to czego nie wiem. Wszakże nie jestem i nigdy nie byłem aktorem, komikiem czy szpiegiem. Jednakże, podczas gdy obraz filozofii jest nieuchwytny, to te z działań, które wymieniłem są jednoznaczne i całkiem niekontrowersyjne. Ponadto, kiedy już skupię moje myśli na swoich obrazach, to w moich filozoficznych poszukiwaniach wykrywam ślady aktorstwa, dowcipkowania i szpiegostwa.


Nie posiadając bezpośredniego źródła wiedzy na temat szpiegowania i przyznając iż fikcja często zniekształca rzeczywistość, możemy zgodzić się na dwie cechy definiujące.

Po pierwsze, szpiegostwo poszukuje wiedzy, która jest nie tylko ukryta, lecz jest także tajemnicą. Innymi słowy, mamy tu nie tylko przeszkody stojące na drodze do wiedzy, lecz przeszkody, które są tu przez zaprojektowanie. Przeszukiwanie biblioteki to nie szpiegowanie, nawet jeśli poszukiwany materiał jest ukryty w kiepsko skatalogowanym archiwum.

Inną cechą definiującą szpiegostwo jest użycie podstępu, takie jak ukrywanie swojej tożsamości czy celu. Dotyczy to, obok szpiegostwa 'właściwego', szpiegostwo przemysłowe, a nawet socjologów, psychologów czy antropologów, podszywających się za niewinnych odwiedzających, współpracowników etc., z wyłączeniem starych panien, którym zarzuca się szpiegowanie swoich sąsiadów. Nie ma żadnego kamuflażu czy małego podstępu. Wiemy kto patrzy i możemy zobaczyć drgającą kurtynę, więc to co jest obserwowane nie jest niezmienną tajemnicą. Ciekawski obserwator może dowiedzieć się jedynie, że ich nowy sąsiad jest bogaty, lub że ma tendencję do późnych powrotów do domu.
 
Jednakże, zanim będziemy mogli owocnie rozważać w jaki sposób filozofowie są jak szpiedzy, to musimy dogłębniej odkryć to, co zawiera się w byciu szpiegiem. Po pierwsze musimy zauważyć że szpiegostwo, mimo iż jest profesjonalnym zawodem małej grupy specjalistów, odzwierciedla uniwersalne interesy i skłonności człowieka. Potwierdzeniem jest ogromna popularność thrillerów o szpiegach, a także zainteresowanie rozbudzane przez książki i artykuły prasowe na temat faktycznego szpiegostwa.

Pragniemy dowiedzieć się tego co ukryte, stać stać się częścią tajemnicy, co jest praktycznie uniwersalne i już bardzo widoczne u dzieci. Inspiruje to plotkowanie, rozwiązywanie krzyżówek i innych rodzajów łamigłówek, czytanie 'wiadomości z pierwszej ręki' czy relacji skandali. Stanowi to również bodziec do badań naukowych. Bardziej skomplikowany i intrygujący jest problem różnych kamuflaży, noszenia jak gdyby maski, poważnego wkraczania w zmyśloną rolę, życia w kłamstwie.

Moraliści i filozofowie przez wieki – ostatnio, w szczególności, egzystencjaliści – głosili ważność 'bycia sobą' czy 'bycia wiernym sobie'. Czy to podważa wszystko to, co staram się powiedzieć? Z pewnością nie chcę kwestionować przedstawionego ideału czy faktu, że cieszy się on tak powszechnym poparciem. Ale wtedy, dlaczego powinno być koniecznym stresowanie się tym, że powinniśmy być lub stawać się, tym, czym nieuchronnie jesteśmy w trywialnym sensie, o ile nie istniały pokusy i naciski w przeciwnym kierunku? 

Możemy dokonać rozróżnienia pomiędzy niezwykle oczywistymi przyczynami, dla których filozofowie używają kamuflażu, od dużo głębszych powodów, które podzielają z resztą ludzkości. Nie trzeba daleko szukać  powodów, przez które filozofowie mogą się wstydzić swojej profesji. Często byli oni prześladowani. Sokrates został skazany na śmierć, Platon musiał wyswobodzić się z Syrakuz; Kartezjusz opuścił swoją ojczyznę dla swobodniejszej klimatem Holandii, Spinoza został ekskomunikowany przez swoją własną społeczność i za życia nie odważył się opublikować swojego głównego dzieła. W krajach totalitarnych to prześladowanie trwa do dzisiaj, lecz w pozostałej części świata jesteśmy mniej narażeni na fizyczne zagrożenia. Zamiast tego, wydajemy się być pogardzani, marginalizowani i uważani za bezużytecznych. Pośród ofiar cięć w budżecie uniwersytetu widoczne są departamenty filozofii i jej nauczyciele.

Tak więc miał miejsce ogólny odwrót od dumy i pewnych siebie twierdzeń filozofów takich jak Platon czy Hegel. Locke określił siebie jako podporządkowany robotnik, a swoją działalność jako zbieranie kamyków na plaży. Inni poszukiwali schronienia w autorytecie nauki, uważając się za naukowców, bądź za tych, którzy naukowcom służą. W ostatnim czasie modne stało się podawanie się za leksykografów lub gramatyków. Jako że język jest zarówno ważny jak i charakterystyczny dla ludzi, podszywanie się za strażników języka, wyjaśnianie pojęć, wskazywanie niewłaściwego wykorzystania i śledzenia obaw intelektualnych co do niejasności językowych, wydaje się być użyteczne i szanowane. Możemy zatem uważać się za szanowanych, akademickich specjalistów, nie stanowiących zagrożenia dla społeczeństwa, nie będących nieustępliwymi, irytującymi krytykami, co Sokrates uważał za właściwe dla bycia filozofem. Możemy domagać się prawa do podejmowania skromnego życia przez wykonywanie ograniczonych i wykwalifikowanych zadań przekraczających zakres laika.

Jednakże, tłumaczenie tych impersonacji filozofów, jako, po prostu, odpowiedzi na brak zaufania laika czy złośliwość autorytetu, trywializuje problem, ponieważ istnieje ogólna skłonność ludzka do aktorstwa, odgrywania ról i przebieranek. Jedną z jej funkcji (co jest szczególnie widoczne u dzieci) jest eksploracja. Przez wcielanie się w różne role rozszerzamy zasięg naszej wyobraźni.

Kolejną funkcją jest ucieczka. Wszyscy jesteśmy zniewoleni na różne sposoby. Na początek, jesteśmy więźniami nieusuwalnych warunków. Jeżeli jestem białej rasy, mężczyzną w średnim wieku, to rzeczywiście nie mogę uciec od tych definiujących ograniczeń. Do końca życia to miejsce jest do mnie przypisane w porządku rzeczy. Jestem również zniewolony przez charakter, który sobie wyrobiłem, karierę którą wybrałem, związki do których się zobowiązałem. Każdym dodatkowym wyborem budujemy kolejną ścianę zamykającą więzienie. Te ograniczenia nie są tak bardzo nieusuwalne jak zestaw początkowy. Nie mogę bowiem zmienić swojego wieku ani rasy, ale mogę nauczyć się być hojniejszym, zostawić żonę, zmienić pracę i porzucić długoletnie przyjaźnie, choć nic z tych rzeczy nie jest łatwe.

Używanie naszej wyobraźni w marzeniach na jawie, impersonacji i identyfikacji z bohaterami utworów literackich zapewnia ucieczkę, która jest jednocześnie ubogaceniem zasięgu naszego życia. Przyjemność jaką czerpiemy z utożsamiania się ze wspaniałymi kochankami, arcydziełami, heroicznymi kowbojami itd. z książek, czy ze sceny i ekranu, a także sposób w jaki w naszych marzeniach na jawie wyobrażamy sobie siebie w tych rolach jest tak dobrze znane, aby nie było potrzebne rozwijanie [tego tematu]. Ludzie podróżujący pośród obcych, samotnie jadący na wakacje czy rejsy, często odczuwają pokusę przyjmowania, czy też udawania, innej niż własna, osobowości i życia.

Przez krótki moment, w odizolowanym epizodzie swojego życia, są oni asami lotnictwa a nie komercyjnymi podróżującymi, są singlami a nie w małżeństwie z długim stażem, powodzi im się a nie na odwrót itd. Biorą urlop od swojego normalnego życia i rzeczywiście od swojej normalnej osobowości. Ale czy to oznacza, że rzeczywiście nie są sobą czy może że eksperymentalnie rozszerzają zakres swojej własnej osobowości? 

To, jak podejrzewam, musi być jeden z uroków bycia szpiegiem. Bez wątpienia w grę wchodzą tutaj różnorodne pobudki: patriotyzm, wiara ideologiczna, pragnienie przygody czy pieniędzy, lecz na pewno musi być tutaj specyficzny pociąg do nadzwyczajnych warunków, w jakich człowiek musi żyć w kłamstwie. Przyjaźnie które zawiera, kochanków których zdobywa, jego sąsiedzi czy kontakty biznesowe, żadnemu z nich nie jest znane jego pochodzenie, przeszłość, prawdziwe przekonania czy nawet charakter. Ostatecznie zdradzi ludzi, którzy my zaufali. Wszystko to w imię zdobycia wiedzy tajemnej.

Mając zasugerowane co wiąże się ze szpiegostwem i co czyni je czymś więcej niż wysoko wyspecjalizowanym zawodem niewielkiej mniejszości, możemy zwrócić się do istotności [szpiegostwa] dla filozofii.

Wglądy poszukiwane przez filozofów są bez wątpienia ukryte, bo z jakiego innego powodu wysilać się by je uzyskać? Lecz w jaki sensie, poszukujemy tego co tajemne? Idea tajemnicy dotyczy kogoś kto celowo coś ukrywa, zazwyczaj we własnym interesie. W tym znaczeniu państwa członkowskie utrzymują swoją gotowość militarną w sekrecie, czy religie i społeczeństwa swoje doktryny i rytuały. W sensie dosłownym nie ma nikogo – filozofa czy nie-filozofa – kto znajduje sposób by utrzymać w sekrecie informacje, umiejętności czy praktyki poszukiwane przez filozofa. Siły utrudniające lub wstrzymujące wgląd nie są osobami czy czy zborami osób, są one trendem zawartym w naszej kulturze i mechanizmami wewnątrz naszych umysłów. Systemy kulturowe mają wbudowaną odporność na zbyt bliski wgląd na własne założenia, wierzenia i bezkrytycznie akceptowane praktyki. Jednostki są niechętne do myślenia na nowo zamiast podążania utartymi ścieżkami, do kwestionowania swoich przekonań czy krytycznego spojrzenia na własne zachowanie. Nie jest to całkowita ślepota: obecne jest przeczucie czegoś, a także zmagamy się z tym, co chrześcijanie określają jako 'syn przeciwko Duchowi Świętemu' czy Sartre jako 'zła wiara'. To właśnie to owiane jest tajemnicą. Z tego powodu filozof podejrzewany jest, a nawet prześladowany i może poszukiwać przebrania, które sugeruje, że to co robi jest nieszkodliwe.

Jednakże impersonacja służy nie tylko bezpieczeństwu filozofów lecz także pozytywnie odsłania poszukiwane tajemnice. Chodzi o postawę, którą ktoś przyjmuje wobec siebie. Samowiedza obejmuje krytyczną świadomość własnych założeń i przekonań, czy to nabytych personalnie, czy też otrzymanych od własnej kultury, uważana przez filozofów za sprawę najwyższej wagi, lecz niosąca ze sobą niebezpieczeństwo pomyłki, jak mówił Dilthey, własny zakątek świata. 

Jest jedną z cech charakterystycznych filozofii produkowanie śmiałych, często owocnych hipotez, które dalece wykraczają poza dostępne dowody. Na przykład Platon zauważając, że narzędzia, organy ciała i rzemieślnicy służą funkcjom, wyczarował ideę, że cała rzeczywistość jest skonstruowana funkcjonalnie.

Taka spekulacja, choć wyraźnie nienaukowa, przetarła niekiedy ścieżkę do nauki. Zakres spostrzeżeń i owocnych teorii wyprodukowanych przez ludzi takich jak Platon czy Spinoza, w oparciu o własne doświadczenie, jest naprawdę zdumiewający. 

Ale w tym też kryje się niebezpieczeństwo. Spekulacje oparte na introspekcji personalnej mogą być wąskie i zniekształcone. Człowiek przygnębiony z powodów osobistych może z całkowitą łatwością namalować pesymistyczny obraz rzeczywistości. Myśliciele tacy jak Heidegger czy Sartre przekazują ponurą wizję nie tylko współczesnego, ciężkiego położenia, lecz także ogólnej kondycji ludzkiej, która odzwierciedla ich własny temperament oraz doświadczenie wojny i klęski, które współdzielą. Miłość i radość mogą być tak samo obowiązujące jak punkty wyjścia dla generalizacji ludzkiego życia, takie jak śmierć i udręka.

To tutaj wkracza ważność wprowadzania wyobraźni w obcy styl życia pozoru i nakładania maski. Literatura to jedne z drzwi do tak szerokiego doświadczenia. Nie jest to tylko przyjemność przygody – choć tego również pragniemy – jest to także kluczowy proces uczenia się. Szerząc to czym normalnie jesteśmy i wchodząc na serio w tok impersonacji możemy odkryć uprzednio skrywane przed nami tajemnice.

Filozof jako szpieg, może stąd twierdzić iż napędzany jest ciekawością, miłością do przygody czy ucieczki, lecz także służy większym korzyściom. Gdy stwarza pozory, jak w ironii sokratejskiej, szlachetnego kłamstwa opiekuna i jak w komedii o pseudonimach Kierkegaarda, jest fałszywy w służbie prawdy jedynie dla siebie lub swoich przyjaciół.


© P. Rickman 1991

Peter Rickman jest profesorem wizytującym na City University w Londynie i autorem wielu książek.

Cardiff, 07/2016,
Tłumaczenie: Mayosophy.

Link do oryginału: https://philosophynow.org/issues/3/The_Philosopher_as_Spy