Dzisiaj śniło mi się, że koniecznie chciałam iść z Moim Matim do fryzjera. No i poszliśmy. Jakaś babka siedząca na krześle, w jakiejś hali, przypominającej po trochu szkolny korytarz, a po trochu korytarz XX-latki, wyciągnęła kolorowe warkoczyki, w koszu wiklinowym. Powiedziała, żebym sobie wybrała ile chcę i jakie chcę, po czym, ja powiedziałam, że chce 7,a ona zaczęła mi je robić i powiedziała: 'To będzie 22 zł'. Nadstawiła koszyczek (również wiklinowy, ale inny niż ten z warkoczykami) pod rękę Mateusza, a Ten sprytnie wyłapał z niego parę monet, po czym wrzucił z powrotem, udając, że dokonuje zapłaty.
Niestety nie pozostalo to niezauważone i nagle pojawiła się cała masa napakowanych gości, którzy wyglądem przypominali dziwkowych alfonsów. Zaczęli targać Matiego, a ten zwrócil się w moja strone i powiedział, że źle obliczył i pomylił się w obliczeniach. Wtedy krzyknęłam: Panowie spokojnie, ja zapłacę za warkoczyki bo akurat dzisiaj już za coś płaciłam kartą, tylko muszę wyciągnąc pieniądze z bankomatu'. No więc poszłam do bankomatu, zaczęlam szukać mojej karty debetowej i nigdzie! Dosłownie nigdzie (przeszukałam nawet torebkę) jej nie było! Wróciłam, żeby coś ściemnić tym zrytym gościom, że bankomat był nieczynny, czy coś, ale jak wrócilam, to zobaczyłam, że baba z 'pseudo salonu' doczepiła mojemu Matiemu kolorowe (strasznie wiesniackie) warkoczyki, bo jak powiedziała: 'Żeby się zabezpieczyć'.
Niepamietam gdzie dokładnie poszłam, ale wiem, że weszłam do jakiejś salki i z prawdopodobnie dwiema osobami nieokreślonej płci (generalnie w ogóle nie moge okreslić kim były, choć mogła to być moja mama albo babcia) próbowałam opracować plan ucieczki. Nie wiem czy w końcu nam się udało, ale jedyne co pamiętam dalej, to słowa jednej z tych osób (teraz jestem już prawie pewna, że to była moja mama albo babcia): 'Nie dasz rady się przebić. Obstawili wszystkie wejścia, a nawet jak ominiesz tych ze środka, to jeszcze jeden czeka na Ciebie na zewnatrz'..
.. Obudziłam się i zastanawiam się, czy przyczyna pomyłki w obliczeniach Mateusza i całej późniejszej akcji z mojego snu, to wynik wypłaty, z ktorej zapłatą spóźnia sie zarówno mój, jak i jego szef-,-
"doczepiła mojemu Matiemu kolorowe (strasznie wiesniackie) warkoczyki, bo jak powiedziała: 'Żeby się zabezpieczyć'. " hahahaha, dobre, masz takie "normalne sny" jak i ja, nie dziwię się, że się dogadujemy xD
OdpowiedzUsuń