2. Od symptomu do syntomu
Dialektyka Syptomu – KONSPEKT
Z
POWROTEM W PRZYSZŁOŚĆ
Wg.
Lacana SYMPTOM jawi nam się w postaci niezrozumiałego śladu do
momentu, gdy 'droga analizy osiągnie swój kres – gdy pojmiemy
znaczenie symptoma'. Analiza jest tutaj symbolizacją co implikuje
'wyobrażeniowy charakter nieświadomości' i nadaje symtomom
znaczenie.
Znaczenie
symptomów zostaje jak gdyby odgrzebane z przeszłości i odkryte ale
'zostało skonstuowane retroaktywnie'. To analiza wytwarza prawdę
tzn. każde pojawienie się znaczącego symptomu implikuje
retroaktywną zmianę znaczenia każdej tradycji (o ile dobrze
zrozumiałam).
Wyparta
w symtomie tresć powraca z przyszłości, toteż przeszłość
istnieje o tyle o ile 'została poddana symbolizacji w strukturze
pamięci historycznej'. Czyli skutek może poprzedzać przyczynę
jeśli za skutek przyjmiemy symptom jako 'powrót wypartego'.
Prawda
konstytuuje się przez 'iluzję' odpowiadającą 'przeniesieniu',
ponieważ owa prawda rodzi się w wyniku błędnego rozpoznania.
Wynika stąd paradoks podmiotu skonfrontowanego z przeszłością lub
pewną jej sceną, którą chce zmienić, a której właśnie nie
zmienia poprzez wtargnięcie w tą przeszłość – na tym polega
iluzja podmiotu.
POWTÓRZENIE
W HISTORII
Tak
samo jak prawda, która staje się prawdą w wyniku pewnej pomyłki,
tak działa nieświadomość – tzn. nieświadomość nas oszukuje,
jest pewnym 'przeoczeniem'. Przez błędne rozpoznanie zostaje
ukonstytuowana konieczność historyczna, co widać np. na
przykładzie Cezara, którego śmierć doprowadziła w ostateczności
do ukonstytuowania się instytucji urzędu cezara (konieczność jaką
jest śmierć Cezara ma charakter symboliczny, tzn. błędne
rozpoznanie Cezara skupiającego w soich rękach całą władzę
bezpośrednio implikuje symboliczną konieczność, a tym samym
ostateczne rozpoznanie).
HEGEL
I AUSTEN
Błędne
rozpoznanie o którym mowa w poprzednich rozdziałach dokładnie
ukazuje Jane Austen w swoim dziele Duma i przesąd, którą
uznać można (a Zizek uznaje) za odpowiednik Hegla w Literaturze.
DWA
HEGLOWSKIE DOWCIPY
Bardzo
przyjemny rozdział, bowiem ilustruje 'sposób w jaki prawda bierze
się z błędnego rozpoznania' na przykładzie dwóch, nieco
rozwlekłych, dowcipów. Pierwszy z nich dotyczy Polaka i Żyda, z
których pierwszy prosi drugiego aby ten zdradził mu obiekt
fantazmatu (tajemnicę) zarabiania (czy może lepiej – wyłudzania)
pieniędzy. Drugi natomiast wyczytać można w Procesie Kafki,
gdzie umierający mężczyzna rozmawia z odźwiernym stojąc u progu
Drzwi Prawa. W każdym z tych dowcipów podmiot doświadcza, że od
początku jego pragnienie było elementem gry – obrót akcji w
owych dowcipach jest zgodny z heglowską logiką przewyciężania,
znoszenia 'fałszywej nieskończoności.'
PUŁAPKA
CZASU
Błędne
rozpoznanie należy pojmować jeszcze bardziej radykalnie, stosując
je analogicznie do okreslenia statusu wiedzy w psychoanalizie, bo np.
Lacanowska wyobrażeniowa jaźń istnieje jedynie dzięki błędnemu
rozpoznaniu swoich warunków. Znosząc błędne rozpoznanie traci się
możliwość rozkoszy, a takim zniesieniem jest wiedza (którą
zdobywa się w psychoanalizie).
SYMPTOM JAKO REALNE – TITANIC JAKO SYMPTOM
W
ostatniej wersji teorii Lacana symptom jest rozumiany jako
rzeczywiste jądro rozkoszy:
„Trwa
ono jako nadmiar i powraca mimo wszelkich prób jego oswojenia, jego
uszlachetnienia […], zniesienia go przez objasnienie, wypowiedzenie
w slowach jego znaczenia”. Tą zmianę rozumeinia symptomu dobrze
ilustruje przykład Titanica, a dokładniej jego wraku, który
obdarzony został naddatkiem ideologicznego znaczenia jakie mu
nadano. Wrak 'stanowił formę, w której społeczeństwo mogło
doświadczyć własnej śmierci' tj. został odczytany jako
skondensowany symbol zbliżającej się katastrofy europejskiej
cywilizacji. Ponadto Titanic jest empiryczną, rzeczwistą
pozostałością, która poza tym że stanowi symbol, jest także
materializacją resztek skamieniałej rozkoszy:
„Wrak
Titanica funkcjonuje więc jako wzniosły obiekt: pozytywny,
materialny obiekt, podniesiony do rangi Rzeczy niemożliwej”.
OD
SYMPTOMU DO SYNTOMU
Lacan
uważa że spójność wszystkim istniejącym zjawiskom nadaje
symptom (bo trójkąt – świat, podmiot i język nie istnieją).
Symptom stanowi jądro wokół którego odbywa się gra znaczących.
Ale aby jądro poddać 'uniwersalizacji' to trzeba je powiązać z
'uniwersalizacją wykluczenia':
„Wszedzie
gdzie mamy do czynienia ze struktura symboliczną, jest ona
ustrukturyzowana wokół pewnej próżni, co implikuje wykluczenie
pewnego kluczowego znaczącego”. Tak więc widać, iż pewną
transformację wraz z rozwojem teoretycznym Lacana przechodzi pojęcie
symptomu, który na początku był przez niego rozumiany jako rodzaj
'przedłużenia komunikacji za pomocą innych środków'. Ale symptom
jest też sposobem w jaki podmiot organizuje swoją rozkosz.”Symptom
jako syntom jest formacja posiadającą znaczenie, która jest
przeniknięta rozkoszą. Jest on znaczacym jako nosiciel
rozkoszującym-się-sensem”. Tak też syntom to jedyna
podpora naszego bytu, która nadaje mu spójność. To właśnie
symptom rozumiany jako syntom pozwala nam uniknąć szaleństwa.
'JESTEM
W TOBIE BARDZIEJ NIŻ TY JESTEŚ W SOBIE'
Bezpośrednio
wypełniony rozkoszą (spenetrowany przez nią) syntom z definicji
posiada status 'psychosomatyczny'. Paradoks psychoanalitycznego
symptomu polega na tym, że trzymając się go nie jesteśmy w stanie
się wyzwolić z wszelkich kajdan, które nas trzymają, jednakże
bez neigo jest jeszcze gorzej, bo tracimy wszystko co
mieliśmy.'Skonfrontowani z symptomem znajdujemy się zawsze w
sytuacji niemożliwego wyboru'.
JOUISSANCE
IDEOLOGICZNA
Nie
należy jednak rozumieć Lacana jako nie kierującego się
tradycyjnym 'postmodernistycznym' antyoświeceniowym resentymentem
gdy wskazuje na obsceniczną rozkosz niespójnego
społecznie-symbolicznego Innego, bowiem (idąc za Kantem) akceptacja
danych empirycznych, tych 'patologicznych' praw i zwyczajów stanowi
niezbędną drogę do oświecenia. W Lacanowskiej teorii w sposób
oczywisty uwidacznia się „podkreślanie, jak dalece ów Kantowski
imperatyw moralny skrywa w sobie obsceniczny nakaz superego: Używaj
Rozkoszy!”. Tak też w ideologii mamy do czynienia z ukrytą
rozkoszą, która stanowiąc jej podstawę, musi zarazem pozostawać
w ukryciu, bo to odkryłoby prawdziwy jej cel – służbę sobie
samej.