Trochę mi zeszło (jak zwykle), ale jest. Kolejne tłumaczenie, nieco lepsze (jak mi się wydaje) niż poprzednie. Jako że, nad tekstem Petera Rickmana pracowało mi się dosyć przyjemnie, mam nadzieję, że jeszcze kilka tympodobnych i zacznę je czytać po przetłumaczeniu całości, sprawdzać, wprowadzać korekty etc. Jedny słowem, dopieszczać ;]
Filozof
jako Szpieg – Peter Rickman
[ The Philosopher as Spy – Peter Rickman ]
'Filozof
jako szpieg'
Raport
składa agent Peter
Rickman.
Definiowanie filozofii jest trudne i
kontrowersyjne nie tylko dlatego, że rości sobie przywilej
determinowania swoich własnych zasad. Stąd też podejście
pośrednie, polegające na porównywaniu jej do innych działań,
poszukiwaniu podobieństw i analogii, może pomóc. Możemy rozważać
filozofa w różnych rolach – jako żartownisia, jako aktora oraz –
w tym artykule – jako szpiega.
Mogę być
bezskutecznie podejrzewany o próbę wyjaśniania tego co wiem, przez
to czego nie wiem. Wszakże nie jestem i nigdy nie byłem aktorem,
komikiem czy szpiegiem. Jednakże, podczas gdy obraz filozofii jest
nieuchwytny, to te z działań, które wymieniłem są jednoznaczne i
całkiem niekontrowersyjne. Ponadto, kiedy już skupię moje myśli
na swoich obrazach, to w moich filozoficznych poszukiwaniach wykrywam
ślady aktorstwa, dowcipkowania i szpiegostwa.
Nie posiadając bezpośredniego źródła
wiedzy na temat szpiegowania i przyznając iż fikcja często
zniekształca rzeczywistość, możemy zgodzić się na dwie cechy
definiujące.
Po pierwsze, szpiegostwo poszukuje
wiedzy, która jest nie tylko ukryta, lecz jest także tajemnicą.
Innymi słowy, mamy tu nie tylko przeszkody stojące na drodze do
wiedzy, lecz przeszkody, które są tu przez zaprojektowanie.
Przeszukiwanie biblioteki to nie szpiegowanie, nawet jeśli
poszukiwany materiał jest ukryty w kiepsko skatalogowanym archiwum.
Inną cechą
definiującą szpiegostwo jest użycie podstępu, takie jak ukrywanie
swojej tożsamości czy celu. Dotyczy to, obok szpiegostwa
'właściwego', szpiegostwo przemysłowe, a nawet socjologów,
psychologów czy antropologów, podszywających się za niewinnych
odwiedzających, współpracowników etc., z wyłączeniem starych
panien, którym zarzuca się szpiegowanie swoich sąsiadów. Nie ma
żadnego kamuflażu czy małego podstępu. Wiemy kto patrzy i możemy
zobaczyć drgającą kurtynę, więc to co jest obserwowane nie jest
niezmienną tajemnicą. Ciekawski obserwator może dowiedzieć się
jedynie, że ich nowy sąsiad jest bogaty, lub że ma tendencję do
późnych powrotów do domu.
Jednakże, zanim będziemy mogli owocnie
rozważać w jaki sposób filozofowie są jak szpiedzy, to musimy
dogłębniej odkryć to, co zawiera się w byciu szpiegiem. Po
pierwsze musimy zauważyć że szpiegostwo, mimo iż jest
profesjonalnym zawodem małej grupy specjalistów, odzwierciedla
uniwersalne interesy i skłonności człowieka. Potwierdzeniem jest
ogromna popularność thrillerów o szpiegach, a także
zainteresowanie rozbudzane przez książki i artykuły prasowe na
temat faktycznego szpiegostwa.
Pragniemy dowiedzieć
się tego co ukryte, stać stać się częścią tajemnicy, co jest
praktycznie uniwersalne i już bardzo widoczne u dzieci. Inspiruje to
plotkowanie, rozwiązywanie krzyżówek i innych rodzajów
łamigłówek, czytanie 'wiadomości z pierwszej ręki' czy relacji
skandali. Stanowi to również bodziec do badań naukowych. Bardziej
skomplikowany i intrygujący jest problem różnych kamuflaży,
noszenia jak gdyby maski, poważnego wkraczania w zmyśloną rolę,
życia w kłamstwie.
Moraliści i filozofowie przez wieki –
ostatnio, w szczególności, egzystencjaliści – głosili ważność 'bycia sobą' czy 'bycia wiernym sobie'.
Czy to podważa wszystko to, co staram się powiedzieć? Z pewnością
nie chcę kwestionować przedstawionego ideału czy faktu, że cieszy
się on tak powszechnym poparciem. Ale wtedy, dlaczego powinno być
koniecznym stresowanie się tym, że powinniśmy być lub stawać
się, tym, czym nieuchronnie jesteśmy w trywialnym sensie, o ile nie
istniały pokusy i naciski w przeciwnym kierunku?
Możemy dokonać rozróżnienia pomiędzy
niezwykle oczywistymi przyczynami, dla których filozofowie używają
kamuflażu, od dużo głębszych powodów, które podzielają z
resztą ludzkości. Nie trzeba daleko szukać powodów, przez
które filozofowie mogą się wstydzić swojej profesji. Często byli
oni prześladowani. Sokrates został skazany na śmierć, Platon
musiał wyswobodzić się z Syrakuz; Kartezjusz opuścił swoją
ojczyznę dla swobodniejszej klimatem Holandii, Spinoza został
ekskomunikowany przez swoją własną społeczność i za życia nie
odważył się opublikować swojego głównego dzieła. W krajach
totalitarnych to prześladowanie trwa do dzisiaj, lecz w pozostałej
części świata jesteśmy mniej narażeni na fizyczne zagrożenia.
Zamiast tego, wydajemy się być pogardzani, marginalizowani i
uważani za bezużytecznych. Pośród ofiar cięć w budżecie
uniwersytetu widoczne są departamenty filozofii i jej nauczyciele.
Tak więc miał miejsce ogólny odwrót
od dumy i pewnych siebie twierdzeń filozofów takich jak Platon czy
Hegel. Locke określił siebie jako podporządkowany robotnik, a
swoją działalność jako zbieranie kamyków na plaży. Inni
poszukiwali schronienia w autorytecie nauki, uważając się za
naukowców, bądź za tych, którzy naukowcom służą. W ostatnim
czasie modne stało się podawanie się za leksykografów lub
gramatyków. Jako że język jest zarówno ważny jak i
charakterystyczny dla ludzi, podszywanie się za strażników języka,
wyjaśnianie pojęć, wskazywanie niewłaściwego wykorzystania i
śledzenia obaw intelektualnych co do niejasności językowych,
wydaje się być użyteczne i szanowane. Możemy zatem uważać się
za szanowanych, akademickich specjalistów, nie stanowiących
zagrożenia dla społeczeństwa, nie będących nieustępliwymi,
irytującymi krytykami, co Sokrates uważał za właściwe dla bycia
filozofem. Możemy domagać się prawa do podejmowania skromnego
życia przez wykonywanie ograniczonych i wykwalifikowanych zadań
przekraczających zakres laika.
Jednakże, tłumaczenie tych
impersonacji filozofów, jako, po prostu, odpowiedzi na brak zaufania
laika czy złośliwość autorytetu, trywializuje problem, ponieważ
istnieje ogólna skłonność ludzka do aktorstwa, odgrywania ról i
przebieranek. Jedną z jej funkcji (co jest szczególnie widoczne u
dzieci) jest eksploracja. Przez wcielanie się w różne role
rozszerzamy zasięg naszej wyobraźni.
Kolejną
funkcją jest ucieczka. Wszyscy jesteśmy zniewoleni na różne
sposoby. Na początek, jesteśmy więźniami nieusuwalnych warunków.
Jeżeli jestem białej rasy, mężczyzną w średnim wieku, to
rzeczywiście nie mogę uciec od tych definiujących ograniczeń. Do
końca życia to miejsce jest do mnie przypisane w
porządku rzeczy. Jestem również zniewolony przez charakter, który
sobie wyrobiłem, karierę którą wybrałem, związki do których
się zobowiązałem. Każdym dodatkowym wyborem budujemy kolejną
ścianę zamykającą więzienie. Te ograniczenia nie są tak bardzo
nieusuwalne jak zestaw początkowy. Nie mogę bowiem zmienić swojego
wieku ani rasy, ale mogę nauczyć się być hojniejszym, zostawić
żonę, zmienić pracę i porzucić długoletnie przyjaźnie, choć
nic z tych rzeczy nie jest łatwe.
Używanie naszej
wyobraźni w marzeniach na jawie, impersonacji i identyfikacji z
bohaterami utworów literackich zapewnia ucieczkę, która jest
jednocześnie ubogaceniem zasięgu naszego życia. Przyjemność jaką
czerpiemy z utożsamiania się ze wspaniałymi kochankami,
arcydziełami, heroicznymi kowbojami itd. z książek, czy ze sceny i
ekranu, a także sposób w jaki w naszych marzeniach na jawie
wyobrażamy sobie siebie w tych rolach jest tak dobrze znane, aby nie
było potrzebne rozwijanie [tego tematu]. Ludzie podróżujący
pośród obcych, samotnie jadący na wakacje czy rejsy, często
odczuwają pokusę przyjmowania, czy też udawania, innej niż
własna, osobowości i życia.
Przez krótki moment,
w odizolowanym epizodzie swojego życia, są oni asami lotnictwa a
nie komercyjnymi podróżującymi, są singlami a nie w małżeństwie
z długim stażem, powodzi im się a nie na odwrót itd. Biorą urlop
od swojego normalnego życia i rzeczywiście od swojej normalnej
osobowości. Ale czy to oznacza, że rzeczywiście nie są sobą czy
może że eksperymentalnie rozszerzają zakres swojej własnej
osobowości?
To, jak podejrzewam,
musi być jeden z uroków bycia szpiegiem. Bez wątpienia w grę
wchodzą tutaj różnorodne pobudki: patriotyzm, wiara ideologiczna,
pragnienie przygody czy pieniędzy, lecz na pewno musi być tutaj
specyficzny pociąg do nadzwyczajnych warunków, w jakich człowiek
musi żyć w kłamstwie. Przyjaźnie które zawiera, kochanków
których zdobywa, jego sąsiedzi czy kontakty biznesowe, żadnemu z
nich nie jest znane jego pochodzenie, przeszłość, prawdziwe
przekonania czy nawet charakter. Ostatecznie zdradzi ludzi, którzy
my zaufali. Wszystko to w imię zdobycia wiedzy tajemnej.
Mając zasugerowane
co wiąże się ze szpiegostwem i co czyni je czymś więcej niż
wysoko wyspecjalizowanym zawodem niewielkiej mniejszości, możemy
zwrócić się do istotności [szpiegostwa] dla filozofii.
Wglądy poszukiwane
przez filozofów są bez wątpienia ukryte, bo z jakiego innego
powodu wysilać się by je uzyskać? Lecz w jaki sensie, poszukujemy
tego co tajemne? Idea tajemnicy dotyczy kogoś kto celowo coś
ukrywa, zazwyczaj we własnym interesie. W tym znaczeniu państwa
członkowskie utrzymują swoją gotowość militarną w sekrecie, czy
religie i społeczeństwa swoje doktryny i rytuały. W sensie
dosłownym nie ma nikogo – filozofa czy nie-filozofa – kto
znajduje sposób by utrzymać w sekrecie informacje, umiejętności
czy praktyki poszukiwane przez filozofa. Siły utrudniające lub
wstrzymujące wgląd nie są osobami czy czy zborami osób, są one
trendem zawartym w naszej kulturze i mechanizmami wewnątrz naszych
umysłów. Systemy kulturowe mają wbudowaną odporność na zbyt
bliski wgląd na własne założenia, wierzenia i bezkrytycznie
akceptowane praktyki. Jednostki są niechętne do myślenia na nowo
zamiast podążania utartymi ścieżkami, do kwestionowania swoich
przekonań czy krytycznego spojrzenia na własne zachowanie. Nie jest
to całkowita ślepota: obecne jest przeczucie czegoś, a także
zmagamy się z tym, co chrześcijanie określają jako 'syn przeciwko
Duchowi Świętemu' czy Sartre jako 'zła wiara'. To właśnie to
owiane jest tajemnicą. Z tego powodu filozof podejrzewany jest, a
nawet prześladowany i może poszukiwać przebrania, które sugeruje,
że to co robi jest nieszkodliwe.
Jednakże
impersonacja służy nie tylko bezpieczeństwu filozofów lecz także
pozytywnie odsłania poszukiwane tajemnice. Chodzi o postawę, którą
ktoś przyjmuje wobec siebie. Samowiedza obejmuje krytyczną
świadomość własnych założeń i przekonań, czy to nabytych
personalnie, czy też otrzymanych od własnej kultury, uważana przez
filozofów za sprawę najwyższej wagi, lecz niosąca ze sobą
niebezpieczeństwo pomyłki, jak mówił Dilthey, własny zakątek
świata.
Jest jedną z cech
charakterystycznych filozofii produkowanie śmiałych, często
owocnych hipotez, które dalece wykraczają poza dostępne dowody. Na
przykład Platon zauważając, że narzędzia, organy ciała i
rzemieślnicy służą funkcjom, wyczarował ideę, że cała
rzeczywistość jest skonstruowana funkcjonalnie.
Taka spekulacja, choć
wyraźnie nienaukowa, przetarła niekiedy ścieżkę do nauki. Zakres
spostrzeżeń i owocnych teorii wyprodukowanych przez ludzi takich
jak Platon czy Spinoza, w oparciu o własne doświadczenie, jest
naprawdę zdumiewający.
Ale w tym też kryje
się niebezpieczeństwo. Spekulacje oparte na introspekcji
personalnej mogą być wąskie i zniekształcone. Człowiek
przygnębiony z powodów osobistych może z całkowitą łatwością
namalować pesymistyczny obraz rzeczywistości. Myśliciele tacy jak
Heidegger czy Sartre przekazują ponurą wizję nie tylko
współczesnego, ciężkiego położenia, lecz także ogólnej
kondycji ludzkiej, która odzwierciedla ich własny temperament oraz
doświadczenie wojny i klęski, które współdzielą. Miłość i
radość mogą być tak samo obowiązujące jak punkty wyjścia dla
generalizacji ludzkiego życia, takie jak śmierć i udręka.
To tutaj wkracza
ważność wprowadzania wyobraźni w obcy styl życia pozoru i
nakładania maski. Literatura to jedne z drzwi do tak szerokiego
doświadczenia. Nie jest to tylko przyjemność przygody – choć
tego również pragniemy – jest to także kluczowy proces uczenia
się. Szerząc to czym normalnie jesteśmy i wchodząc na serio w tok
impersonacji możemy odkryć uprzednio skrywane przed nami tajemnice.
Filozof jako szpieg,
może stąd twierdzić iż napędzany jest ciekawością, miłością
do przygody czy ucieczki, lecz także służy większym korzyściom.
Gdy stwarza pozory, jak w ironii sokratejskiej, szlachetnego kłamstwa
opiekuna i jak w komedii o pseudonimach Kierkegaarda, jest fałszywy
w służbie prawdy jedynie dla siebie lub swoich przyjaciół.
© P. Rickman 1991
Peter Rickman jest
profesorem wizytującym na City University w Londynie i autorem wielu
książek.
Cardiff, 07/2016,
Tłumaczenie: Mayosophy.
Link do oryginału: https://philosophynow.org/issues/3/The_Philosopher_as_Spy